wtorek, 25 października 2016


Koniec października. Całymi dniami siąpi deszcz. 
Ja oddaję książki i wypożyczam książki. Wchodzę do księgarni, wybieram Ketchuma za 7 zł. i zbiór opowiadań grozy za 9. Chłopak za ladą mówi, że zna mnie z widzenia. Przepuszczam dwa autobusy, bo nie wiem, co ze sobą zrobić o tak wczesnej (późnej) porze. W pracy brakuje mi powietrza. Myślę o nadmiarze cukru we krwi i o ślubach obcych ludzi. 

"W pierwszej chwili dnia, gdy nie wiedziałam jeszcze, czy jest zimno, czy ciepło, dobrze, czy źle, zobaczyłam dolinę Arawa, wymarłą i płaską, porosłą anemicznymi, przykurzonymi krzakami, posępnymi jak opuszczone namioty. Nie żebym tam była ostatnio, ale on był, wrócił ledwie wczoraj w nocy, a teraz otwiera wąskie oko w kolorze piasku i mówi, nawet w śpiworze w Arawie spało mi się lepiej niż z tobą tu."
~ Zeruya Shalev, "Mąż i żona"