Dziś tak dziwnie.
Między kilkoma książkami, zdjęciami i deszczem. Soczyste kolory zaokiennych drzew. Wolne. Ja i czas chyba się nie lubimy, bo już po 12ej, a ja zgrałam zdjęcia, drugie zdjęcia, zrobiłam wpis o Tru, zjadłam zatrważająco duże śniadanie, poczytałam Białe zeszyty, znalazłam Hobbita, na którego zwykle mam ochotę, gdy siedzę bezproduktywnie w domu i pada, powzdychałam nad obejrzaną wczoraj Jane Eyre ("Jane Eyre, ja śnię... Zbudź się więc"), przeczytałam o Thoreau, który powiedział kiedyś, że większość z nas "żyje w cichej rozpaczy", a przecież miałam... ODPOCZYWAĆ.